Choroby naczyniowe to wiodąca przyczyna zgonów nie tylko w USA, ale w ogóle na świecie - przypominają naukowcy z Johns Hopkins University.
Według przeprowadzonego w USA badania, gdyby w tym kraju wszystkie osoby, którym się to zaleca, brały odpowiednie leki na obniżenie cholesterolu, roczna liczba zawałów spadłaby o 100 tys., a udarów - o 65 tys. Leki te bierze tylko niecała połowa osób z podwyższonym cholesterolem.
Podkreślają jednocześnie, że wielu dorosłych, którzy powinni przyjmować leki w celu obniżenia poziomu lipoprotein o niskiej gęstości (LDL), tego nie robi, mimo że środki te są uznawane za bezpieczne, a obszerna baza dowodów potwierdza ich skuteczność.
Badanie opisane na łamach magazynu "Journal of General Internal Medicine" miało na celu oszacowanie tej luki.
Analiza danych na temat reprezentatywnej próby obejmującej niemal 5 tys. dorosłych Amerykanów wskazała, że wśród osób, które nigdy nie przeszły poważnego incydentu sercowo-naczyniowego, nieco mniej niż połowa - 47 proc. - kwalifikowała się do stosowania leków obniżających poziom cholesterolu. Jednak tylko 23 proc. je przyjmowało.
Wśród osób z udokumentowanym przebytym poważnym incydentem sercowo-naczyniowym 68 proc. otrzymywało wspomniane leczenie, mimo że według wytycznych z 2018 r. kwalifikowało się do niego 100 proc. tej grupy.
Według badaczy usunięcie tej różnicy oznaczałoby zmniejszenie rocznej liczby zawałów niekończących się śmiercią pacjenta o 100 tys., a liczby udarów - o 65 tys.
Mówiąc inaczej, ogólny poziom ryzyka poważnego zdarzenia sercowo-naczyniowego spadłby nawet o 27 proc. Ponadto można byłoby uniknąć tysięcy zabiegów wszczepienia bajpasów. Oznaczałoby to również oszczędność ponad 30 mld dol. rocznie.
- Wyniki te dołączają do rosnącej liczby dowodów wskazujących na istotne braki w jakości opieki nad pacjentami z powszechnymi i kosztownymi chorobami przewlekłymi, takimi jak podwyższony poziom cholesterolu. Usunięcie tych niedociągnięć przyniosłoby znaczące korzyści dla zdrowia publicznego - stwierdza główny autor badania, dr G. Caleb Alexander.
Autorzy badania wskazują też na potencjalne przyczyny wskazanego stanu rzeczy.
- Należą do nich różnice w szkoleniu lekarzy, preferencje pacjentów, bariery w dostępie do odpowiedniej opieki, czynniki finansowe, które nie zawsze sprzyjają najlepszym praktykom, a także trudności we wdrażaniu odpowiednich wytycznych w trudnych rzeczywistych warunkach - wyjaśnia dr G. Caleb Alexander.
Zdaniem ekspertów przybliżenie rzeczywistego leczenia do zaleceń zawartych w wytycznych mogłoby zostać osiągnięte poprzez różne działania, w tym lepszą edukację pacjentów czy skuteczniejsze badania przesiewowe.
- Wysoki poziom cholesterolu to poważna, przewlekła choroba, która po cichu odbiera życie zbyt wielu osobom. Miliony ludzi żyją z tym schorzeniem, nie zdając sobie z tego sprawy, a gdy już zostanie ono rozpoznane, zbyt często jest niewystarczająco leczone. Podejmowanie działań opartych na dowodach naukowych jest kluczowe, aby zlikwidować tę lukę i zapobiegać wyniszczającym incydentom sercowo-naczyniowym - podkreśla główny autor publikacji, kardiolog prof. Seth S. Martin.
Marek Matacz (PAP)
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz