Za kandydaturą Kuleszy opowiedziało się 98 delegatów, siedmiu było przeciw, a 11 wstrzymało się od głosu. Wybory były tajne.
Cezary Kulesza, pełniący od czterech lat funkcję prezesa Polskiego Związku Piłki Nożnej, został wybrany w poniedziałek na kolejną kadencję. Był jedynym kandydatem podczas Walnego Zgromadzenia Sprawozdawczo-Wyborczego Delegatów PZPN w Warszawie.
63-letni były piłkarz i prezes Jagiellonii Białystok piastuje to stanowisko od sierpnia 2021 roku, gdy zastąpił Zbigniewa Bońka.
"Jestem pod wrażeniem, dziękuję za zaufanie, głos mi się łamie... To środowisko piłkarskie wybiera, więc tym bardziej cieszę się z zaufania. Dziękuję wszystkim, także tym, którzy na mnie nie głosowali. Służę pomocą, jak przez dotychczasowe cztery lata próbowałem to robić. Jeszcze raz serdecznie dziękuję za zaufanie" - powiedział tuż po wyborze Kulesza.
Cztery lata temu, gdy po raz pierwszy kandydował na prezesa, otrzymał 92 głosy delegatów.
"Trudno to porównywać, bo wtedy były dwie kandydatury" - zauważył prezes, który w 2021 roku zdecydowanie pokonał Marka Koźmińskiego.
Tym razem, mimo prób wiele tygodni przed zjazdem, związkowej opozycji nie udało się wyłonić kandydata. "Dlaczego tak się stało? Proszę pytać osoby, które zamierzały wystartować" - uciął temat Kulesza.
W zjazdowych kuluarach głośniej niż o wyborze prezesa, który w powszechnej opinii stanowił formalność, było o przeciągającym się wakacie na funkcji selekcjonera reprezentacji. Najważniejsza drużyna w kraju nie ma trenera od 12 czerwca, kiedy - w atmosferze zamieszania związanego z opaską kapitana zespołu i po porażce z Finlandią (1:2) w eliminacjach mistrzostw świata - zrezygnował Michał Probierz.
Kulesza zadeklarował, że najpóźniej do połowy lipca znane będzie nazwisko jego następcy. Jak zaznaczył, 18 lipca rusza nowy sezon ekstraklasy i chce, by wybrany trener mógł już zacząć śledzić poczynania potencjalnych kadrowiczów.
"Połowa lipca to najpóźniejszy termin. Cały czas pracujemy nad tym. Zrobimy to najszybciej, jak się da. Ogłosimy, jak tylko zapadnie decyzja, nie będziemy tego ukrywać" - powiedział dziennikarzom szef PZPN.
Nie chciał podać żadnych nazwisk ani wchodzić w szczegóły, ale przyznał, że wciąż rozważa kandydatury zarówno polskich, jak i zagranicznych szkoleniowców.
"Zostawmy już dziś tego selekcjonera... Wybieramy najważniejsze władze PZPN, za chwilę będą wybrani wiceprezesi, zarząd, Komisja Rewizyjna. Na tym się skupmy, a od jutra ruszamy do pracy, żeby w jak najkrótszym czasie wybrać selekcjonera" - zaznaczył.
Równie krótko opowiedział o głównym celu na drugą kadencję.
"W poprzedniej zaczęliśmy rozmowy na temat bazy dla reprezentacji. Teraz do tego wracamy, bo mamy już siedzibę. Mamy już wizualizację, będziemy to realizować, idziemy w dobrym kierunku" - powiedział o planach wybudowania ośrodka treningowego w Karczewie.
"24 hektary gruntu, bardzo ładnie zagospodarowane, dużo boisk. Pracujemy. Jak najszybciej to ujawnimy, pokażemy, żeby wszyscy mogli zobaczyć i ocenić" - dodał Kulesza.
Wcześniej działacze PZPN poinformowali, że dokonali zakupu siedziby federacji za 88 milionów złotych, o powierzchni ponad 20 tysięcy metrów kwadratowych - tej, w której obecnie urzędują.
Do wyboru szefa związku wszystko szło po myśli Kuleszy. "Schody" zaczęły się później.
Prezes zgłosił na swoich najbliższych współpracowników trzech dotychczasowych wiceprezesów: Henryka Kulę, Macieja Mateńkę i Mieczysława Golbę. W dwóch podejściach cała trójka nie otrzymała wystarczającego poparcia delegatów.
Po drugim głosowaniu, które poprzedziły argumenty Kuleszy o "zaufaniu i dużym wkładzie w rozwój związku" wszystkich trzech kandydatów, przerwa miała potrwać kwadrans, a skończyło się na 45 minutach. Ostatecznie prezes został przekonany do zgłoszenia innego zestawu wiceprezesów ds. organizacyjno-finansowych, szkoleniowych i zagranicznych. Zostali nimi, odpowiednio, szef Łódzkiego ZPN Adam Kaźmierczak, kierujący Podlaskim ZPN Sławomir Kopczewski oraz właściciel i prezes Legii Warszawa Dariusz Mioduski.
Ten fakt, wraz z przeforsowaniem później na wiceprezesa ds. piłkarstwa profesjonalnego prezesa Ekstraklasy SA Marcina Animuckiego oraz wprowadzenie do zarządu związku Karola Klimczaka z Lecha Poznań i szefa spółki zarządzającej rozgrywkami 1. ligi Marcina Janickiego, świadczy o znacznym wzroście siły i znaczenia klubów piłkarskich kosztem tzw. baronów, czyli prezesów wojewódzkich ZPN.
"Dowieźliśmy to" - skomentował jeden z delegatów reprezentujących klub ekstraklasy. Jeszcze większe powody do radości mógł mieć po wyborach do zarządu, z których zwycięsko wyszło czterech kolejnych działaczy związanych z zespołami dwóch najwyższych klas rozgrywkowych.
Do 17-osobowego zarządu nie dostali się natomiast zarówno Mateńko, jak i Golba. Szczególnie bolesną porażkę poniósł ten drugi - szefa Podkarpackiego ZPN i senatora PiS w głosowaniu poparło jedynie 28 ze 116 delegatów.
W trakcie prezentacji sprawozdania finansowego audytor poinformował, iż aktywa PZPN na koniec 2024 wyniosły 362 miliony złotych, co jest rekordową kwotą. Jak podkreślił, sytuacja finansowa federacji jest stabilna. Informację tę przyjęto zdecydowaną większością głosów - 100 za, żadnego przeciw, a czterech delegatów wstrzymało się od głosu.
Poza tym byli szefowie PZPN Michał Listkiewicz i Grzegorz Lato otrzymali tytuł honorowego prezesa związku; decyzja zapadła przez aklamację.
Obecny na sali Listkiewicz, w przeszłości ceniony sędzia międzynarodowy, pełnił funkcję sternika polskiego futbolu w latach 1999-2008, a Lato, w przeszłości znakomity piłkarz, był jego następcą i kierował federacją w latach 2008-2012.
(PAP)
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz