Komary mogą doprowadzić do zakażenia niebezpiecznymi patogenami, np. wirusami: gorączki zachodniego Nilu, dengi, Ziki czy zarodźcem malarii. Wywoływane przez nie choroby są przez Polaków postrzegane jako egzotyczne, jednak zdaniem ekspertów, to może się zmienić szybciej, niż nam się wydaje.
Opracowanie strategii monitoringu komarów jako nosicieli wirusów to cel badań prowadzonych przez studentów z Koła Naukowego Biologów Uniwersytetu Łódzkiego. Odławiane w Łodzi, Warszawie, Wrocławiu i Krakowie owady są badane pod kątem obecności wirusów i różnorodności genetycznej.
- W Polsce potwierdzono już przypadek lokalnego zachorowania na gorączkę zachodniego Nilu (WNV). Choć ryzyko epidemiologiczne wciąż uznawane jest za niskie, rosnąca mobilność ludzi i zmiany klimatyczne mogą ten stan szybko zmienić - powiedział PAP Kamil Słomczyński - student biologii i pasjonat entomologii, który jest współkoordynatorem projektu finansowanego przez Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego.
Kilkudziesięcioosobowy zespół koordynowany przez Kamila Słomczyńskiego i Jarosława Brodeckiego ze Studenckiego Koła Naukowego Biologów UŁ pozyskuje materiał do badań w parkach, ogrodach działkowych, a nawet ogrodach zoologicznych w Łodzi, Warszawie, Wrocławiu i Krakowie. Komary łapane są w specjalne pułapki, potem trafią do uczelnianych laboratoriów.
Jak wyjaśnił Słomczyński, badania prowadzone do tej pory w Polsce dostarczają jedynie danych fragmentarycznych i lokalnych. Studenci z UŁ postawili sobie za cel opracowanie szerszej strategii monitoringu komarów jako nosicieli wirusów w ekosystemach miejskich. Istotnym czynnikiem jest również rozpoznanie gatunków tych owadów, jakie w danym momencie występują w naszym kraju.
W Polsce żyje ponad 50 gatunków komarów. Słomczyński zaznaczył, że w świecie zwierząt różnorodność gatunkowa jest zmienna w czasie i w przestrzeni, jednak o ile w naturze zmiany te przebiegają bardzo wolno, sytuacja zmienia się, gdy do akcji wkracza człowiek.
To on sprawił, że do grona występujących u nas komarów dołączył ostatnio Aedes japonicus, czyli doskwier japoński - gatunek inwazyjny z Azji, który najprawdopodobniej przywędrował do Europy wraz z transportami opon. Nasz klimat coraz bardziej sprzyja osiedlaniu się takich przybyszów, a wraz z nimi rośnie ryzyko przenoszenia nowych chorób.
Malarię przenoszą wyłącznie komary z rodzaju Anopheles, czyli widliszek. Badania genetyczne wykazały, że odpowiedzialny za rozprzestrzenianie się tej choroby w Afryce Anopheles maculipennis s.l. występuje również w Polsce.
- Mieliśmy już przypadki endemicznej malarii lotniskowej, co pokazało, że zakażenie tą chorobą w Polsce jest w pewien sposób możliwe. Nie jestem lekarzem, ale z mojego punktu widzenia, jeżeli mamy na naszym terenie gatunki, które mogą przenosić chorobę - i samą chorobę, to istnieje pole do wystąpienia epidemii lokalnej. Nasze badania mają na celu stworzenie zaplecza metodycznego, które - dzięki monitorowaniu komarów - pozwoliłoby na wczesne wykrycie tego zagrożenia - dodał koordynator projektu.
Jednocześnie badacz odżegnuje się od pomysłu całkowitego wytępienia komarów, ponieważ są one częścią ekosystemu, m.in. pokarmem dla ptaków, nietoperzy czy płazów. W jego opinii stosowane w niektórych miastach masowe opryski chemiczne mają wielką wadę - zabijają nie tylko komary, ale również pożyteczne owady, w tym zapylacze, odgrywające bardzo ważną rolę w środowisku przyrodniczym, ale też w rolnictwie.
- Uważam - i nie jestem w tym odosobniony - że najlepszym sposobem kontroli populacji komarów jest dbanie o bioróżnorodność. W naturalnych ekosystemach jest wielu naturalnych wrogów komarów - polują na nie ptaki, nietoperze, a jeśli chodzi larwy, to są zjadane przez płazy i ryby. A co my robimy? Niszczymy lasy, zalewamy wszystko betonem. Brakuje przestrzeni i siedlisk dla tych organizmów, które potencjalnie mogłyby się żywić komarami i regulować ich populację - podkreślił Słomczyński.
Zbieranie materiału do analiz, czyli wyłapywanie komarów w miejskich ekosystemach, ma zakończyć się w połowie września, a ostateczne wyniki badania powinny być dostępne wiosną przyszłego roku. Badaczy martwi tylko jedno...
- Jesteśmy chyba jedyną grupą osób w Polsce, która narzeka, że komarów jest mało. Co prawda po ostatnim ulewnym tygodniu było ich zdecydowanie więcej, ale nadal dużo mniej niż w poprzednich sezonach. Natomiast jest to też pewien wynik, który można poddać analizie. Warto też podkreślić, że to są pierwsze tego typu badania prowadzone w Polsce na tak dużą skalę - zaznaczył Słomczyński.
Projekt łódzkich biologów jest finansowany ze środków budżetu państwa, przyznanych przez Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego w ramach Programu "Studenckie koła naukowe tworzą innowacje".(PAP)
Agnieszka Grzelak-Michałowska
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz