Zamknij

Ekstraklasa piłkarska - lider nie zwalnia tempa

11:11, 13.11.2022 PAP Aktualizacja: 11:11, 13.11.2022
Skomentuj PAP PAP

Gola dla lidera w Lubinie zdobyli w pierwszej połowie Rumun Deian Sorescu i Grek Stratos Svarnas. W końcówce rozmiary porażki z rzutu karnego zmniejszył Kacper Chodyna.

Piłkarze Rakowa Częstochowa pokonali na wyjeździe Zagłębie Lubin 2:1 w 17. kolejce ekstraklasy i przerwę mundialowo-zimową spędzą na prowadzeniu w tabeli z co najmniej siedmiopunktową przewagą nad Legią Warszawa, która rundę zakończy w niedzielę.

Z 10 ostatnich spotkań ligowych piłkarze trenera Marka Papszuna wygrali dziewięć, tracąc w nich tylko trzy gole. Łącznie z Pucharem Polski to 12 zwycięstw w 13 występach. Pogromcy nie znaleźli od 3 września, kiedy ulegli 0:3 Cracovii.

Walczący o historyczny, pierwszy tytuł mistrza Polski częstochowianie mają 41 punktów i o 10 wyprzedzają Legię, która w niedzielę na zakończenie 17. serii i ostatniej w tym roku pełnej kolejki we Wrocławiu zmierzy się z 12. w tabeli Śląskiem.

Zgoła inne nastroje w Lubinie. W sobotę na ławce rezerwowych nie było już trenera Piotra Stokowca, którego tymczasowo zastąpił Paweł Karmelita. Nie uchroniło to "Miedziowych" od piątej z rzędu porażki. Zagłębie jest 14., ale może spędzić przerwę w rozgrywkach jeszcze niżej. O ligowy byt wiosną lubinianie będą na pewno walczyć pod wodzą nowego szkoleniowca.

Na podium rundę jesienną zakończy Widzew. Łodzianie po dwóch porażkach na ostatnie spotkanie w tym roku wybrali się do pogrążonego w kryzysie i mającego całkiem odmienne priorytety innego beniaminka - Korony. Gospodarze mieli wielką szansę objąć prowadzenie po niespełna godzinie gry, ale Bartosz Śpiączka nie zdołał pokonać z rzutu karnego Henricha Ravasa. Ta sytuacja zemściła się już w doliczonym czasie, kiedy Mato Milos strzałem z ostrego kąta pokonał Marcela Zapytowskiego. To pierwsze trafienie Chorwata w barwach Widzewa.

"Chcieliśmy zakończyć tę rundę z przytupem i nam się to udało. Dziękuję piłkarzom i mojemu sztabowi za te ostatnie miesiące. Jesteśmy zadowoleni z tego, w jakim miejscu dzisiaj jesteśmy i ile mamy punktów, bo to jest najważniejsze" - podkreślił po końcowym gwizdku szkoleniowiec gości.

Łodzianie mają 29 punktów, a za ich plecami plasują się Wisła Płock i Lech Poznań - po 28 oraz Stal Mielec - 27.

Drużyny z Mazowsza i Podkarpacia plasują się wyżej niż można się było spodziewać przed sezonem, szczególnie odnosi się do dwukrotnego mistrza Polski z Mielca.

Płocczanie pożegnali się z kibicami wygraną na własnym stadionie z Cracovią 1:0 po efektownym strzale Rafała Wolskiego. To jego szósty gol w sezonie.

Niewiele brakowało, by także mielczanie równie udanie zakończyli świetną w ich wykonaniu pierwszą część sezonu. W Grodzisku Wlkp., gdzie spotkali się z Wartą, prowadzili od 66. minuty, kiedy ich as atutowy Said Hamulic wykorzystał błąd bramkarza Jędrzeja Grobelnego i skierował piłkę do siatki gospodarzy. W doliczonym czasie gry głową wyrównał Jan Grzesik i przedłużył passę "Zielonych" do pięciu spotkań bez porażki.

"Patrząc na całe 90 minut, był to mecz ze wskazaniem na nas. Biorąc jednak pod uwagę jego przebieg, należy cieszyć się z tego punktu" - ocenił trener "Zielonych" Dawid Szulczek, którego drużyna jest dziewiąta w tabeli z dorobkiem 25 pkt.

Z kolei opiekun mielczan Adam Majewski odniósł się do obu zespołów, które były niedoceniane, a można je zaliczyć do pozytywnych zaskoczeń rundy.

"Myślę, że podobnie jak i Warta, byliśmy takim +wybrykiem natury+. Nikt na nas nie liczył, nikt nie stawiał" - zauważył.

Coraz bliżej czołówki jest łączący zmagania ligowe z europejskimi pucharami Lech. Poznański zespół w sobotę pokonał w Białymstoku Jagiellonię 2:1. Drugi raz z rzędu i znowu w doliczonym czasie gry pełny sukces mistrzowi zapewnił Filip Szymczak.

Prowadzenie miejscowym, którzy nie wygrali szóstego spotkania z rzędu, dał tuż przed końcem pierwszej połowy pozyskany latem z... Lecha obrońca Mateusz Skrzypczak, zdobywając premierowego gola w ekstraklasie. Jeszcze przed przerwą zdążył wyrównać Szwed Mikael Ishak, a ostatnio słowo należało do Szymczaka.

"Jaga" z 18 pkt przezimuje bliżej strefy spadkowej niż czołówki, a mistrz jest już piąty, a ma jeszcze mecz zaległy, który jednak rozegra już w przyszłym roku.

"Myślę, że mieliśmy fantastyczne ostatnie dni. Najpierw wygraliśmy w Lidze Konferencji z Villarreal, potem w niedzielę z Koroną Kielce i dzisiaj z Jagiellonią w ekstraklasie. Zdobyliśmy więc maksimum punktów w końcówce sezonu" - przypomniał holenderski trener Lecha John van den Brom.

Z walki o utrzymanie nie rezygnuje Miedź. Już pod wodzą trenera Grzegorza Mokrego beniaminek wygrał dwa ostatnie spotkania i zdobył w nich sześć punktów, czyli tyle samo, co w 14 poprzednich i już tylko jednego brakuje mu do Korony, a ta rozegrała jeden mecz więcej.

W sobotę legniczanie nie dali szans w Zabrzu Górnikowi, wygrywając 3:0. Jedną z bramek zdobył były zawodnik gospodarzy Szymon Matuszek.

"To zwycięstwo daje nam dużo wiary i nadziei na przyszłość. Mimo że będziemy zimowali na ostatnim miejscu w tabeli, to kontakt do miejsc bezpiecznych jest coraz bliższy" - ocenił Mokry.

Porażka śląskiej drużyny jest tym bardziej zaskakująca, że w dwóch poprzednich występach zdobyła komplet punktów, pokonując Widzew i Pogoń, oraz strzeliła siedem bramek. Zabrzanie mogli jednak czuć w nogach trudy potyczki w Kaliszu, gdzie po karnych odpadli z Pucharu Polski z drugoligowcem.

Górnik - 11. w tabeli - jest jedną z dwóch ekip, które jeszcze nie mają wakacji. W piątek w zaległym spotkaniu w Gdańsku zagra z Lechią.

W niedzielę, poza pojedynkiem Śląska z Legią, Radomiak podejmie Pogoń Szczecin, a Lechia w Gdańsku zmierzy się z Piastem.

Nie licząc zaległego meczu Lechii z Górnikiem, mundialowo-zimowa przerwa w rozgrywkach potrwa do 27 stycznia, czyli 74 dni.(PAP)

pp/ krys/

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%