PGE Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna to spółka mająca w swojej strukturze kompleksy energetyczne w Bełchatowie i Turowie oraz elektrownie w Rybniku, Dolnej Odrze i Opolu. Spośród nich zdecydowanie największym oddziałem jest Bełchatów. W położonej w pobliżu miasta elektrowni i kopalni pracuje łącznie ok. 7 tys. osób, a współdziałające spółki zależne dają pracę kolejnym 5 tys.
Podstawą działania górniczo-energetycznego kompleksu jest węgiel brunatny z odkrywek Bełchatów i Szczerców. Pierwsza z nich jest już niemal wyeksploatowana, a złoże w Polu Szczerców zapewni funkcjonowanie kopalni i elektrowni jeszcze przez około dekady - do ok. 2035 r. Realna perspektywa dla kompleksu w Bełchatowie zależeć będzie jednak od zapotrzebowania na moc i energię w nim produkowaną oraz od rozwoju OZE, a w dłuższej perspektywie także od energetyki jądrowej.
Jak powiedziała PAP rzeczniczka prasowa PGE GiEK Joanna Blewąska, proces wyłączania bloków energetycznych na węgiel brunatny w Bełchatowie ma rozpocząć się sukcesywnie od 2030 r. Wygaszane będą one stopniowo - najpierw jednostki o mocy 360-380 MW, a na końcu blok o mocy 858 MW. Choć perspektywa 2030 r. nie wydaję się bardzo odległa, i tak będą one działać znacznie dłużej niż elektrownie w Rybniku czy Dolnej Odrze, które opalane są węglem kamiennym.
Wpływ na to ma ekonomia, a dokładniej koszt produkcji energii z obu paliw. Według ekspertów, co prawda atutem węgla kamiennego jest jego mniejsza emisyjność i tym samym mniejszy koszt zakupu uprawnień do emisji CO2, ale przewagą węgla brunatnego jest znacznie niższy koszt jego wydobycia, co przekłada się na dużo niższą cenę 1 GJ energii chemicznej w tym paliwie. Oznacza to, że koszt zmienny wytworzenia jednostki energii elektrycznej w elektrowniach opalanych węglem brunatnym jest niższy niż w elektrowniach opalnych węglem kamiennym, co z nadmiarem kompensuje wyższy koszt uprawnień do emisji CO2.
W opinii ekspertów, ma to istotne znaczenie, ponieważ w pierwszej kolejności po uwzględnianiu uwarunkowań sieciowych przywoływane są do pracy przez operatora - Polskie Sieci Elektroenergetyczne jednostki tańsze, czyli te generujące niższe koszty.
Perspektywa kończących się zasobów oraz dążenie do zmniejszenie emisji gazów cieplarnianych wiąże się koniecznością przeprowadzenia transformacji bełchatowskiego kompleksu. Zbliżający się proces - jak podkreślają szefowie giganta - będzie ogromnym wyzwaniem społecznym. Zagrożonych jest bowiem 7 tys. miejsc pracy w samej kopalni i elektrowni oraz ok. 5 tys. w powiązanych spółkach zależnych.
"Mamy do rozwiązania naprawdę poważny problem społeczny"
- przyznał w rozmowie z PAP prezes PGE GiEK Jacek Kaczorowski.
Poinformował, że już teraz dla pracowników powstają specjalne programy osłonowe, w tym dobrowolnych odejść, które według zapewnień, mają być atrakcyjne i dostosowane do potrzeb zatrudnionych.
"Program dobrowolnych odejść będzie dotyczył wszystkich naszych zakładów we wszystkich lokalizacjach. Musi się oczywiście wpisać w stan prawny, w którym funkcjonujemy i musi być na tyle atrakcyjny, żeby pracownicy chcieli z niego skorzystać. Tylko wtedy spełni funkcję osłonową"
- zaznaczył szef PGE GiEK.
Dodał, że w ramach transformacji energetycznej rozważane są różne projekty, które mogą zminimalizować skutki społeczne i gospodarcze. Jednym z nich - będącym na etapie wstępnych analiz - jest lokalizacja w regionie bełchatowskim elektrowni jądrowej. Taka inwestycja według wstępnych szacunków mogłaby dać stałe zatrudnienie 500 osobom, a na etapie budowy potrzebnych byłoby nawet 11 tys. pracowników.
Jak podkreślił Kaczorowski, bełchatowska lokalizacja ma silne atuty dla lokalizacji elektrowni jądrowej i spełnia wszystkie wymagania o charakterze społecznym oraz technologicznym. To - jak wskazał - m.in. istniejąca już infrastruktura techniczna i będąca na miejscu wykwalifikowana kadra inżynieryjno-techniczna.
"Chcielibyśmy, aby w projekcie brały udział nasze spółki zależne, w charakterze podwykonawców"
- dodał.
Innym rozwiązaniem są dwie elektrownie szczytowo-pompowe, które mogłyby powstać na terenach poeksploatacyjnych. W pierwszej zbiornik górny mógłby być zlokalizowany na składowisku popiołów Lubień, a dolny w przygotowywanej do rekultywacji odkrywce Bełchatów. Drugi projekt związany jest ze zwałowiskiem Góra Kamieńsk - istnieje tam zbiornik pogipsowy, który w części może stanowić zbiornik górny, a zbiornik dolny mógłby mieścić się w dolinie rzeki Widawki.
Przyszłość Bełchatowa wiąże się z dużymi wyzwaniami, ale w opinii szefa energetycznego giganta - plany na transformację regionu dają nadzieję na zachowanie jego znaczenia na energetycznej mapie Polski. Kaczorowski zwrócił uwagę, że najwięcej zależy od decyzji dotyczących inwestycji, które mogą oznaczać kontynuowanie działalności wytwórczej w miejscu obecnego kompleksu górniczo-energetycznego w oparciu o nowe technologie.
"Bełchatów ma szansę stać się symbolem udanej transformacji energetycznej. To bardzo ważne, aby tak się stało. Kompleks bełchatowski to nie tylko 50-letnia historia, to również przyszłość"
- podkreślił szef PGE GiEK.
(PAP)
autor: Bartłomiej Pawlak
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz