Zamknij

Raków wywiązał się z roli faworyta i pokonał GKS Katowice 1:0

PAP 11:11, 20.07.2025 Aktualizacja: 11:12, 20.07.2025
Skomentuj PAP PAP

Wicemistrz kraju spod Jasnej Góry, który w letniej przerwie musiał sobie radzić z plagą kontuzji, mimo wszystko dysponuje bardzo silną jak na polskie warunki kadrą, a trener Marek Papszun jest gwarantem solidności.

Po piątkowych sensacyjnych, zwłaszcza w rozmiarach, porażkach Lecha Poznań i Jagiellonii Białystok, w sobotę z roli faworyta wywiązał się Raków Częstochowa, który pokonał w Katowicach tamtejszy GKS 1:0. Wygrał też wzmocniony latem Widzew Łódź i kolejny beniaminek - Wisła Płock.

I ta cecha wystarczyła, by wywieźć trzy punkty z Nowej Bukowej. Jedynego gola w 51. minucie norweski napastnik Jonatan Braut Brunes, najlepszy strzelec Rakowa w poprzednim sezonie. Ekipa z Częstochowy na inaugurację wygrała już w piątym z rzędu sezonie.

Gospodarzom, po stracie najskuteczniejszego piłkarza Sebastiana Bergiera, zwłaszcza w ofensywie zabrakło atutów.

Raków jest jedyną drużyną z eksportowego kwartetu, który w środku tygodnia czekają pierwsze mecze 2. rundy kwalifikacji europejskich pucharów, jaka na inaugurację rozgrywek cieszyła się ze zwycięstwa.

Legia Warszawa, ze względu na daleką podróż z Kazachstanu, przełożyła spotkanie z Piastem Gliwice, a w piątek porażkami rozpoczęły sezon broniący tytułu Lech i trzecia na mecie poprzednich rozgrywek Jagiellonia.

Mistrz z Poznania uległ Cracovii 1:4 i był to kolejny już słaby występ "Kolejorza", który wcześniej przegrał w Poznaniu z Legią 1:2 w meczu o Superpuchar Polski.

W piątek, w obecności prawie 30 tysięcy widzów, nie miał praktycznie nic do powiedzenia w starciu ze świetnie usposobionymi "Pasami". Goście objęli prowadzenie już w drugiej minucie po golu sprowadzonego niedawno szwajcarskiego napastnika Filipa Stojilkovica. W 26. minucie było już 2:0, tym razem po trafieniu Bośniaka Ajdina Hasica.

Wprawdzie jeszcze w tej części gry rzut karny wykorzystał Szwed Mikael Ishak, ale w drugiej połowie do siatki Lecha trafili ponownie Hasic oraz Bułgar Martin Minczew.

Opiekun Lecha Niels Frederiksen był mocno rozczarowany wynikiem, ale przyznał jednocześnie, że rywal zasłużył na zwycięstwo.

- Na pewno jesteśmy ogromnie rozczarowani wynikiem, być może nie musieliśmy przegrać aż tak wysoko. Jednocześnie muszę pogratulować rywalowi, który w pełni zasłużył na zwycięstwo. Cracovia świetnie grała pressingiem i była bardzo efektywna w ataku. Oddała pięć strzałów w światło bramki i zdobyła cztery bramki. Natomiast nie uważam, że był to najgorszy mecz za mojej kadencji w Lechu, na pewno przytrafiły nam się gorsze - skomentował Duńczyk, który zwrócił uwagę, że w jego zespole zabrakło kilku piłkarzy, którzy wcześniej decydowali o obliczu gry ofensywnej, m.in. Afonso Sousy, Ali Golizadeha, Radosłąwa Murawskiego czy Patrika Walemarka (wszyscy są kontuzjowani albo przechodzą rehabilitację).

Z kolei w Białymstoku przechodząca latem rewolucję kadrową Jagiellonia była tłem dla beniaminka z Niecieczy i skończyło się aż 0:4.

Pierwszym strzelcem gola na polskich boiskach w sezonie 2025/26 został Krzysztof Kubica. Pomocnik Bruk-Betu Termaliki w 17. minucie trafił do siatki z bliska, po dośrodkowaniu z rzutu różnego i zamieszaniu podbramkowym. Ozdobą spotkania był gol po strzale z dystansu Niemca Morgana Fassbendera tuż przed przerwą, po którym goście wygrywali już 3:0. Po przerwie rezultat ustalił ponownie Kubica.

- Myślę, że lepszego debiutu w ekstraklasie Termalica nie mogła sobie wymarzyć, jak tak wysokie zwycięstwo nad Jagiellonią - przyznał szkoleniowiec białostoczan Adrian Siemiemiec.

Jego zdaniem, praktycznie nowy zespół nie grał "aż tak słabo, żeby przegrać 0:4".

- Dziś jeszcze nie jesteśmy drużyną, ale nią będziemy. Wiem, że ta droga to nie będzie spacerek, ale musimy być w tym razem. Nie sztuką jest wspierać zespół wtedy, gdy wszystko jest dobrze. Po takim meczu jest moment na spójność, wiarę w proces, ludzi, zaufanie i cierpliwość. Ja tym się będę wykazywał - podkreślił szkoleniowiec.

Oba mecze obserwowali z trybun przedstawiciele nowego sztabu reprezentacji Polski - selekcjoner Jan Urban gościł na stadionie w Poznaniu, natomiast w Białymstoku był drugi trener kadry Jacek Magiera.

W ślady ekipy z Małopolski poszła w sobotę Wisła Płock, która pokonała Koronę Kielce 2:0 i wygrała jako drugi z beniaminków.

Być może decydująca dla losów meczu sytuacja miała miejsce już w siódmej minucie, gdy czerwoną kartką za faul na Łukaszu Sekulskim został ukarany hiszpański pomocnik gości Nono. Natomiast od 51. minuty kielczanie grali w dziewiątkę, gdy po drugiej żółtej, a w konsekwencji czerwonej kartce plac gry musiał opuścić debiutujący w Koronie i ekstraklasie, a obchodzący w sobotę 24. urodziny Jakub Budnicki, który wcześniej sprokurował rzut karny.

Wtedy goście już przegrywali, gdyż tuż przed przerwą wspomnianą "jedenastkę" wykorzystał Sekulski. Ten sam piłkarz w 77. minucie ustalił wynik na 2:0.

Trzy punkty na inaugurację wywalczył też Widzew, który w Łodzi wygrał z Zagłębiem Lubin 1:0. Gola na wagę zwycięstwa uzyskał w 40. minucie Albańczyk Juljan Shehu.

W niedzielę trzy kolejne spotkania. Mocno zmieniony latem Górnik Zabrze podejmie Lechię Gdańsk, która z powodu kłopotów finansowych w poprzedniej edycji rozpocznie sezon z pięcioma ujemnymi punktami. W Lublinie Motor, jedno z pozytywnych zaskoczeń poprzednich rozgrywek, sprawdzi trzeciego z beniaminków - Arkę Gdynia. Natomiast Radomiak Radom podejmie Pogoń Szczecin.

Do końca roku piłkarze rozegrają 18 kolejek, czyli 17 z rundy jesiennej i jedną z "wiosennej". Po zimowej przerwie wznowią rozgrywki na przełomie stycznia i lutego, a sezon zakończą 23-24 maja.

(PAP)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%